piątek, 28 grudnia 2012

Musiałam się tym podzielić.

 
 If you feel safe in the area you’re working in, you’re not working in the right area.

Always go a little further into the water than you feel you’re capable of being in. Go a little bit out of your depth. And when you don’t feel that your feet are quite touching the bottom, you’re just about in the right place to do something exciting. 
 
/by http://wakeuptiger.blogspot.com/2012/12/the-deep-end.html/

środa, 26 grudnia 2012

Dziecinne, dziecięce ...

pachnące Święta...  są, gdy jest spontaniczność i prostolinijność.
Kiedy zdobywamy się na okazanie uczuć pozbawionych kalkulacji i skorupy, okazuje się, że zyskujemy radość z bycia naturalnym.
Jest to możliwe tylko w jednym miejscu - domu. Tam gdzie mamy pewność, że pancerz jest niepotrzebny. Tam, gdzie kochają nas za to, że po prostu jesteśmy.

 
 


niedziela, 23 grudnia 2012

Nie życzę "mery kristmasów i hepi niu jerów"

" Pod niebem pełnym cudów
nieruchomieję z nudów
właśnie pod takim niebem
wciąż nie wiem czego nie wiem

światło z kolejnym świtem
ciągle nazywam życiem
które spokojnie toczy
swą nieuchronność nocy

ten błękit snów i pragnień
niejeden z nas odnajdzie
a niechby zaszedł za daleko
pewnie zostanie tam
pewnie zostanie sam

pod cudnym niebem jeszcze
każdy choć jedno miejsce
być może ma i chwilę
gdy godnie ją przeżyje

bo nieba co w marzeniach
spełnia się albo zmienia
skłonni jesteśmy szukać
do bram jego ciężkich pukać

spójrz gwiazdy matowieją
i niczym się nie mienią
zwykliśmy je zaklinać
i szczęście swoje mijać

bo w niebie z którego dotąd
nie wrócił nikt bo po co
wieczna sączy się struga
przyjemnej wiary w cuda" 



A po lirycznym wstępie, moje życzenia: CIESZMY SIĘ TYM CO ZOSTAŁO NAM DANE!

sobota, 22 grudnia 2012

Jak to jest???

... że im szczęśliwsi jesteśmy, tym trudniej jest nam znaleźć slowa, by to opisać...

Ciepło nie płynie z tych wszystkich przedmiotów, które wokół... nie z drzewka, nie ozdób, prezentów, miłych dźwięków kolęd.

Mijający rok nieźle mnie przetrenował w tej materii i nie ma nic bardziej cennego jak doświadczenie życia. Zanurzając w nim palec wiemy co nieco, ale dopiero wchodząc w nie po uszy, wiemy co jest najważniejsze. Nieustannie gubi nas powierzchowność. Wydaje nam się, że już nic nie zaskoczy, aż tu nagle wynurza się kolejna góra, pagórek. Wygoda podpowiada nam by ich unikać.
Nie róbmy tego, bo tak na prawdę to one nas kształtują...

Cieszę się, że czasem słyszę: " napisz coś, bo tyle wchodzę tutaj i nic nowego". To zachęca i powoduje, że wierzę, że niektórzy widzą tu coś więcej niż owcze bzdury i bzdurki. Albo, widzą je ale wiedzą, że w owczym świecie mają one sens i cel :)
A sens jest zdecydowanie większy, kiedy można go dzielić na dwoje, ucząc jeszcze, przy okazji Kulkę. Jego natomiast percepcja przekracza najśmielsze moje oczekiwania.

Poniżej Kulka w wydaniu przedszkolno-jasełkowym w roku 2012.

Patrząc na to zdjęcie zastanawiam się, czy aby na pewno F. nadal powinien być Kulką... ;) ale jest to silniejsze ode mnie.. ;)

środa, 21 listopada 2012

Jak Koziołek...

Ważnie wyrwany fragment dialogu:

"JA:  bo pecha przynoszę
ON: musi ci los w czymś innym wynagradzać
JA: hmm
niech pomyślę .. w czym..
ON: gdzieś musi być plus aby się bilansowało
JA: będę zatem szukala
ON: oby nie tak jak koziołek matołek, który szukał po świecie tego co jest bardzo blisko..." 


piątek, 2 listopada 2012

Make you feel my love...

Taki dziś dzień, że dopada melancholia.... rozrzewnienie...
Myśli same błądzą wokół pożegnań, strat... ale w sumie dają siłę kiedy patrzę wstecz.
Dają jeszcze więcej siły kiedy patrzę ile bliskich osób wokół. 

Sami dla siebie jesteśmy największymi przeszkodami, by iść dalej, wierząc w to co chcemy osiągnąć.





piątek, 19 października 2012

Cicho.

"Cicho, diabelnie cichuteńko
Samotność się zaczyna
Utkana niewidzialną ręką
Owija mnie materią miękką
Jak mróz Jak obłok snu Jak ciemność
Jak wielka peleryna
Chwytam za klamkę
I z każdą chwilą wciąż mniej pamiętam
Stopień po stopniu
Co to za droga i dokąd sięga
Skąd znam tę drogę?
I dokąd sięga?"

czwartek, 11 października 2012

by nie bać się jesieni...


 Wczesna jesień jest u nas prze prze prze piękna. 
Nie wierzę, że to piszę ale tak jest. 



Uśmiech wyzwala w nas energię.




Przyroda daje spokój i siłę.
Poczucie, że czas nie jest wrogiem, z którym mamy walczyć.
 

 Czas to życie.


 
Problemy nie znikają, ale starcie z nimi jest mniej bolesne kiedy ogrzać się można domowym ciepłem. 




 Dystans zyskujemy śmiejąc się z tego co nas przerasta.




I nawet jeśli się nie uda i złapiemy się w sieć...



 mamy siebie i szarlotkę ;)


A w tle śpiewa J. Cullum...

piątek, 21 września 2012

Sense of humour

      Post spowodowany przemyśleniami po "wykładzie" p.Zawadzkiej - ekranowej Superniani. Wybrałam się zaproszona i wyrwana z biegu. Usiadłam i zasłuchałam się w "Babce", która już nie była wystylizowaną panią w średnim wieku, z przyklejoną do twarzy miną moralizatorki. Pogadanka była kabaretem rodzicielskich zachowań, z którego każdy mógł wynieść to co potrzebował. Ale nie mam zamiaru płodzić tu recenzji. Zamierzam zacytować jeden z końcowych jej wniosków. Był wypowiedziany z pełną spontanicznością i brzmiał mniej więcej tak:

               " Kobiety często tracą całe swoje poczucie humoru i dystansu wraz z wydaleniem łożyska. A potem... potem... to mają taki ogromny dupościsk." 

     Jak już skończyłam się śmiać, pomyślałam... że to cud jakiś, bo ja nie wydaliłam tego humoru a jedynie przekazałam go Kulce. I jakie to szczęście, bo straciłabym tysiące cudownie beztroskich głupawek zamieniając je na teksty w stylu: "Przestań robić te głupie miny bo Ci język odpadnie". 
Zwykle sami sobie ten "dupościsk" narzucamy, zwykle mówimy że to dlatego że czasu nam brakuje. Ale potem, gdy oglądamy się wstecz nie widzimy nic poza jednym wielkim BRAKIEM CZASU :)

czwartek, 13 września 2012

Postpowakacyjny


Wróciłam,

Co prawda nieco dłużej mnie nie było niż zapowiadałam. Dziś wracam, do czego wręcz zmusił mnie mój wczorajszy dialog z Kulką. Zmusił, ponieważ był bardzo istotnym punktem w emocjonalno-uczuciowo-seksualnym dorastaniu mojego dziecka ;) Zaczynam:

F.: - Wiesz, zakochałem się w Wirginii teraz.
Ja: -....
    - A dlaczego się w niej zakochałeś?
F.: - yyy jak dlaczego?
Ja: - No co Ci się w niej spodobało, że się zakochałeś?
F.: - Jej włosy. Ma ładne włosy... i ... one tak ładnie pachną...
Ja: -AHA.  I przemierzam ulice autem dalej w ciszy.
F.: - Wiesz dziś udało mi się ją pocałować.
Ja: przemierzam ulice dalej.. nieco wolniej... w ciszy..
F.: Na religii ją pocałowałem.
Ja: Czemu akurat wtedy?
F.: Bo wtedy mi się dała. I Adasiowi też się udało.
Ja: To Adaś też jest w niej zakochany?
F.: No taak.
Ja: To masz konkurenta.
F.: Noooo mam. Muszę z nim walczyć.

I już wiem, że romantyczna z niego dusza. Muszą być długie blond włosy, rywal i walka :)  Tylko czemu na religii ??? :)

czwartek, 2 sierpnia 2012

WAKACJE

NIE MA MNIE.
NIE BĘDZIE CAŁEEEE 2 TYGODNIE.
NIE BĘDĘ ROBIŁA NICZEGO NA CO NIE MAM OCHOTY I CO NIE SPRAWI MI PRZYJEMNOŚCI.

AMEN.

czwartek, 26 lipca 2012

i NIC z tego nie ma

Nakreślę historię od początku.
Sąsiedzi. Wiek +/- 40. Synek 2 latka. Zawsze otwarte okno pokoju, w którym przebywają wieczorami.
Ja. Wracam do domu ok 21.30. Siadam na tarasie. Otwieram książkę. Popijam herbatę. I mimo, że udaję ich nieobecność to dialog jest ciągle słyszany. Staram się zwykle nie przyswajać treści. Ale tego wieczoru nie miałam szans.
Nagle sąsiadka woła małżonka po imieniu: " R...!!!, R....!!!, R...!!!". Po dłuższej chwili słychać - "No cooo" Ona: "Jezuuu ja się bałam, że coś Ci się stało a ty się znowu MODLISZ." 
I tu właśnie zamiast książki, zaczęłam przyswajać treść domowego "dialogu".
Sąsiadka: "No ile się można modlić no. No Ty się coraz więcej modlisz." Tu, najwyraźniej czując, że małżonek nadal się MODLI, zwróciła słowa do synka, w nadziei, że będzie kontrreakcja. "No ten tata się ciągle MODLI.... no modli... no ... no I NIC Z TEGO NIE MA" ... rozlega się dziecięce echo "nie ma, nie ma... modli .. modli" ...

no i myśli uciekły ku postawionej tezie... NIC nie ma ..???

Konik pokoleń


Tak, właśnie .. pokoleń. Bawi się Filipek, bawiłam się ja i bawili się kuzyni mojego taty.
Przeżył dzięki ś.p. Dziadkowi, który gdy tylko widział, że "zwierzę" jest nadmiernie eksploatowane dokonywał natychmiastowej aneksji. Zabawka lądowała w zabawkowym sanatorium - czyli na strychu jego domu :)

wtorek, 17 lipca 2012

A'la księgowa;)

No to się pochwalę nowymi oprawkami i poudaję yntelektualystke ;)


Gdzieś w bajce

zapewne spotkamy się ...

środa, 27 czerwca 2012

My wish...

"If tonight is all we have,
Then make the bed with sheets of glass,
Let's take it out for one last laugh,
Come on, come on.

If yesterday's is all we've got,

We tie our bones in one big knot,
Squeeze it out 'til every drop,
Is all gone, all gone, come on.

It's just a wind up dream,

So don't wake me up,
'Cause I like what I see,
When my eyes shut....
"

wtorek, 26 czerwca 2012

Parapety opite:)

Dziękuję wszystkim za bardzo fajny czas razem i skropienie domu odpowiednim, solidnym trunkiem :)



A potem był lampion szczęścia. Popłynął na fali szczęśliwych myśli baaardzo wysoko:



 No oprócz Waszej obecności, dziękuję jeszcze za piękne prezenty :)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

To co gra mi w głowie..

to kawałek J.Bonamassy   (Mati dzięki :) .. i nie umiem go wyłączyć jadąc autem:
i tak wkółko
"I miss you, I hate you, 'Cuz I feel you,
I don't want to but I need you.
I miss you, I hate you, 'cuz I feel you,
I don't want to but I but I need you."..

czwartek, 21 czerwca 2012

a matter of perspective ...

a matter of perspective ...

Artykuł na początek dnia

Po prostu mnie rozbroił. Wychodzi na to, że niewiele się zmieniło od czasów szympansów i maczug.
Cała ta monogamia przez słabsze, nieatrakcyjne ogniwa i żarcie tak..? ;)

Cytuję:
"Korzenie współczesnej rodziny – związku monogamicznego – tkwią gdzieś w naszej odległej przeszłości ewolucyjnej, ale naukowcy nadal nie mogą się dogadać, w jaki sposób stworzyliśmy taki właśnie model.
Najnowsze badania sugerują, że za ideę monogamii możemy podziękować dwóm zjawiskom: słabym samcom o niskich umiejętnościach walki i samicom, które postanowiły być im wierne.
– Taka strategia łączenia się w pary spowodowała przełom w długim procesie ewolucji ludzkiej rodziny – mówi autor badań Sergey Gavrilets, biomatematyk z University of Tennessee w Knoxville. – Bez tego nasze współczesne rodziny nie wyglądałyby tak, jak wyglądają.
Strategia łączenia się w pary u ludzi jest zupełnie inna niż na przykład u prowadzących bogate życie seksualne szympansów, u których samiec alfa dominuje nad pozostałymi samcami w grupie i dzięki swojej sile i umiejętności walki ma wolny dostęp do wszystkich samic. Samce o niższym statusie nie mają zwykle możliwości płodzenia potomstwa.
Co więcej, samce szympansów nie uczestniczą w opiece nad potomstwem – to wyłączna domena samic.
Część naukowców sądzi, że przodkowie człowieka mieli podobne wzorce rozmnażania się i opieki nad potomstwem. Przejście do strategii łączenia się w stałe, monogamiczne pary było niezwykle ważnym krokiem w rozwoju naszego gatunku między innymi dlatego, że człowiek – istota o dużym, ale wolno dojrzewającym mózgu – potrzebuje znacznie więcej czasu i energii, aby osiągnąć dojrzałość i samodzielność. A to oznacza, że matka opiekująca się potomstwem bez pomocy ojca ma znacznie utrudnione zadanie.
Ale jak doszło o tej znaczącej zmiany? To, jak mówi dr Gavrilets, nie jest proste pytanie.
Dominujący, promiskuitywny samiec nie musi inwestować energii i wysiłku w opiekę nad potomstwem, bo i bez tego ma tego potomstwa dużo.
Z kolei słabsze samce, które pomagają karmić i chronić mniejszą liczbę swojego potomstwa, także mogą odnieść znaczący sukces reprodukcyjny – pod warunkiem jednak, że mogą być pewne co do tego, które młode są rzeczywiście ich potomkami (w przeciwnym razie takie "opiekuńcze" samce będą tracić energię i zasoby na opiekę nad cudzymi dziećmi, nie mówiąc już o tym, że możliwe jest "oszukiwanie" i spychanie odpowiedzialności na inne osobniki).
Dr Gavrilets chciał dowiedzieć się, co spowodowało tę zmianę. Aby do tego dojść, zastosował modelowanie matematyczne, by prześledzić ewolucję czynników mających wpływ na strategie łączenia się w pary. Wyniki jego analiz zostały opublikowane w ostatni poniedziałek w tygodniku "Proceedings of the National Academy of Sciences".
Czynniki, jakie badał naukowiec, obejmowały między innymi bronienie samic (samce trzymają się blisko samic, z którymi są związani, aby nie dopuścić do nich konkurentów) i ich zaopatrzenie (samce oferują samicom pożywienie i inne dobra w zamian za zgodę na seks). Obliczenia wykazały jednak, że same te czynniki nie wystarczyłyby, aby wywołać u danego gatunku przejście od promiskuityzmu do monogamii. Model "zadziałał" dopiero po wprowadzeniu kilku poprawek.

Po pierwsze dr Gavrilets zrezygnował z założenia, że wszystkie samce zachowywały się tak samo. Zamiast tego zaczął analizować sytuację, w której tylko samce o niższej pozycji społecznej zaczęłyby oferować samicom pożywienie w zamian za możliwość łączenia się w pary. Chodzi o to, że takie samce chętniej wypróbowują nowe strategie zachowań, bo mają mniej do stracenia, a w bezpośredniej walce i tak wiele by nie zyskały.
Po drugie – kluczowe okazało się założenie, że te niżej stojące w hierarchii samce wybierały "wierne" samice. – Kiedy połączyłem te założenia, wszystko zaczęło się zgadzać – tłumaczy naukowiec. – Przy takim podejściu po pewnym czasie strategia łączenia się w pary wygrywa w całej populacji. Dużo mówi się o latach 60., o wolnej miłości i rewolucji seksualnej. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że znacznie ważniejsza rewolucja seksualna rozegrała się dużo, dużo wcześniej. Najprawdopodobniej kilka milionów lat temu.
Owen Lovejoy, antropolog biologiczny Kent State University w stanie Ohio, mówi, że wyniki badań Gavriletsa potwierdzają jego własne przemyślenia na temat ewolucji monogamii.
Lovejoy, który recenzował artykuł Gavriletsa, od wielu lat zastanawiał się nad tezą, że monogamia powstała, kiedy samce zaczęły dostarczać pożywienie samicom. W 2009 r., po przeprowadzeniu badań, doszedł do wniosku, że już żyjący 4,4 miliona lat temu przodek człowieka, Ardipithecus ramidus, tworzył związki monogamiczne. Naukowiec doszedł do tych wniosków analizując brak w szczęce tego humanoida dużych, wyraźnych kłów, których obecność sugeruje ostrą rywalizację pomiędzy samcami. Także wyprostowana postawa sprawiała, że ramidus miał wolne ręce, a więc mógł przynosić w nich więcej pożywienia.
Jednak dr David Buss, psycholog ewolucyjny z University of Texas w Austin  i autor książki "The Evolution of Desire: Strategies of Human Mating" ("Ewolucja pożądania: ludzkie strategie łączenia się w pary") jest nieco bardziej sceptyczny. Uważa on, że wyniki badań Gavriletsa proponują co prawda "wiarygodnie brzmiące" wyjaśnienie tego zjawiska, ale znacząco upraszczają całą sferę ludzkich zachowań seksualnych.
Zachowania dotyczące łączenia się w pary – zarówno u mężczyzn, jak u kobiet – są zdaniem Bussa bardzo różnorodne i nie ograniczają się do tworzenia monogamicznych, długotrwałych związków. Spotykamy się przecież zjawiska takie jak przygodny seks, monogamia "seryjna" (jeden partner naraz, ale zmieniany po pewnym czasie) czy też długotrwałe związki z dodatkiem innych partnerów seksualnych "na boku", a także różne kombinacje tych strategii.
Prymatolog Bernard Chapais z University of Montreal dodaje, że badania nie wzięły pod uwagę jeszcze jednej możliwości: że samce nie przeszły bezpośrednio od promiskuityzmu do monogamii, ale stworzyły najpierw grupy poligyniczne, czyli stałe, długotrwałe związki z większą liczbą chronionych samic. Poligynia ułatwiłaby potem przejście do monogamii, i to bez teoretyzowania na temat dostarczania pożywienia i opieki." /LA Times/

wtorek, 19 czerwca 2012

Upamiętnienie kinderbalu

Taka oto ekipa balowała na 5tych urodzinach Kulki. Te dwie małe laseczki to Filipka przedszkolne sympatie - szczególnie ta w różowym kapelusiku - z nią ponoć ma aktualne plany ożenku :)

piątek, 15 czerwca 2012

Seria wyznań

Muszę to napisać bo wiem, że się niedługo skończą. Aktualnie Kulka ma wysoką częstotliwość i dość niespodziewane okoliczności wyznawania mi swych uczuć. Tak też zrobił dziś o 6 rano kiedy go obudziłam, a on przeciągając się spojrzał i odrzekł "jesteś dla mnie najważniejsza na całym świecie" :) Zdarza mu się również w sklepie typu "Lidl" odrzec przy półce: "Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie", albo "mam najwspanialszą mamę" - to zwykle czyni otrzymując słodycze ;)

To tyle w kwestii spontaniczności F.

Kinderbal dla Kulki

Jak obiecałam, to być musi. Opóźniony sporo ale jest - zabawa urodzinowa dla kolegów i koleżanek Filipka odbędzie się dzisiaj.
Rok temu w ramach tortu dzieci jadły McQueena, na dziś przygotowałam Złomka i nieskromnie się pochwalę:)

Dla niewtajemniczonych: tak oto wygląda Zlomek wraz z McQeenem:


piątek, 1 czerwca 2012

Dla odmiany - o tacie


Najbardziej pracowity człowiek jakiego znam - mój Tata. Mam nadzieję, że choć cząstkę mi przekazał. Właśnie zupełnie sam pracuje nad tarasem przy naszym domu. Pomysł również Jego, no może trochę z moim udziałem :) Obrzeże wykonane będzie z podkładów kolejowych (wyjaśniam, że ostatnie częste zderzenia pociągów nie mają z tym nic wspólnego;). Natomiast stopnie i środek wypełniony zostanie starą oczyszczoną cegłą (tu udział Mańki był znaczący bo pomogła mi wybrać 20 m kw cegły). Efekt niedługo pokażę, a może nawet uda się już podać pierwsze wyniki trwałości nawierzchni w wyniku kilku sporych imprez:)

ps. Mańka szykuj szlafroczek - poranna kawa już niedługo;)

wtorek, 29 maja 2012

Lęk

jest wewnętrzną obroną człowieka przed realizacją marzeń...

poniedziałek, 28 maja 2012

Weekendy

Aktualnie są jak wakacje na wsi, a będą jeszcze bardziej, bo Tata robi nam taras. W związku z tym, ja i Mańka zakasałyśmy rękawy w sobotnie południe i ruszyłyśmy podjąć walkę ze stertą starych cegieł. Udało nam się przygotować 20 m kw :) Nawet mój ojciec był pod wrażeniem pracy - dodam, że bardzooo ciężko zrobić na nim wrażenie pracując, jako że uchodzi i faktycznie jest najbardziej pracowitym człowiekiem na tej ziemi ;)
Dziś Kulka wróci do domu od taty, zapewne najpierw zlustruje stan swojej rybki  - o imieniu Adaś, a potem nie da się oderwać od zabawy wokół tworzonego tarasu albo zjeżdżania po wielkieeeej górze czarnoziemu (najlepiej kiedy może to czynić na tyłku lub brzuchu głową w dół).

Wracając do zwierzątek domowych, nie wspominałam że F. dostał na urodziny rybkę. Obiecałam mu to od dawna. Oczywiście zakupiłam jednego jedynego bojownika, który dostał imię Adaś. Widzę dwa tego powody. Pierwszy jest taki, że najlepszy kolega z przedszkola ma na imię Adaś, a drugi to aktualna fascynacja F. "Akademią Pana Kleksa". Dla odświeżenia pamięci niektórych czytelników nadmienię, że głównym bohaterem jest Adaś Niezgódka. Nieco obawiałam się o niego (znaczy Adasia) w miniony weekend, jako że Mańka odwiedziła nas ze swym pięknym kotem. Obawy jednak szybko poszły w zapomnienie kiedy zobaczyłam, że kot nie podejmuje wyzwań łowieckich nawet w stosunku do much i komarów:) Mało tego, był tak przeokropnie wystraszony chwilową zmianą miejsca zamieszkania, że całą sobotę przesiedział pod łóżkiem F, nie opróżniając pęcherza i nie napełniając żołądka.

piątek, 25 maja 2012

Sposób wyrazu wg B.Brown

pozwala, bynajmniej mi nazwać te spostrzeżenia, które miałam w sobie a nie potrafiłam ich nazwać, opisać, opleść formą.

Polecam obejrzeć:
http://www.ted.com/talks/lang/pl/brene_brown_on_vulnerability.html

czwartek, 24 maja 2012

ps.

"And those who were seen dancing were thought to be insane by those who could not hear the music." /Nietzsche/

...zastanawiam się czy czasem nie za często tak właśnie się czuję, jak ta która tańczy...

Do you want the truth or something beautiful?

Moja piosenka w tym miesiącu. Polowałam na autorkę do dziś i znalazłam :)

środa, 23 maja 2012

Łopatologicznie

Udało nam się skopać całą wielką górę tego piachu przy oknach tarasowych. Kulka oczywiście nie dał sobie wcisnąć zabawkowej łopatki tylko musiał zabrać się za największą łopatę :)

Night swimming

...sezon rozpoczęty. W niedzielę o 20 po zasuwaniu całodniowym i rozpakowywaniu worków z ciuchami postanowiłam, że się wykąpię o właśnie tu...

 (w tle dupsko Kulki, bo foto robiłam przy innej okazji:)

Mówię Wam, bosko było. Woda zimna, ale bardzo przyjemnie orzeźwiająca. W uszach delikatnie pobrzmiewał mój ukochany wakacyjny kawałek:

wtorek, 24 kwietnia 2012

STO LAT DLA KULKI

Minęło te pięć lat jak jeden dzień.
Ale wszyscy dorośli mówią, że tylko dzieci rosną, oni się nie starzeją i niestety powoli zaczynam rozumieć to uczucie. Niestety, wcale nie dlatego, że mój wiek mnie przeraża, ale dlatego że żal mi tych dni jego beztroskiego dzieciństwa, które tak nieubłaganie się skraca i kurczy. Gdybym tak mogła zamknąć mu w pudełeczku choć kilka tych chwil i dać w prezencie za jakieś 30 lat...
Dobrze, że te zdjęcia, uczucia i wspomnienia zostają i są tak ciepłe, czułe i bliskie.