poniedziałek, 21 stycznia 2013

Zatrzymać się.

 

Staram się uczyć żyć dniem dzisiejszym. Dopiero gdy próbuję, uświadamiam sobie jakie to trudne. Jest poniedziałek, a ja myślę, że 4 dni do weekendu, że za 2 dni muszę załatwić coś tam, a za 3 jechać gdzieś tam. A po 4 dniach siadam i jak wszyscy mówię: cholera, jak ten czas ucieka, kiedy sama naturalnie go poganiam. 
Chcę inaczej i się postaram :)

piątek, 28 grudnia 2012

Musiałam się tym podzielić.

 
 If you feel safe in the area you’re working in, you’re not working in the right area.

Always go a little further into the water than you feel you’re capable of being in. Go a little bit out of your depth. And when you don’t feel that your feet are quite touching the bottom, you’re just about in the right place to do something exciting. 
 
/by http://wakeuptiger.blogspot.com/2012/12/the-deep-end.html/

środa, 26 grudnia 2012

Dziecinne, dziecięce ...

pachnące Święta...  są, gdy jest spontaniczność i prostolinijność.
Kiedy zdobywamy się na okazanie uczuć pozbawionych kalkulacji i skorupy, okazuje się, że zyskujemy radość z bycia naturalnym.
Jest to możliwe tylko w jednym miejscu - domu. Tam gdzie mamy pewność, że pancerz jest niepotrzebny. Tam, gdzie kochają nas za to, że po prostu jesteśmy.

 
 


niedziela, 23 grudnia 2012

Nie życzę "mery kristmasów i hepi niu jerów"

" Pod niebem pełnym cudów
nieruchomieję z nudów
właśnie pod takim niebem
wciąż nie wiem czego nie wiem

światło z kolejnym świtem
ciągle nazywam życiem
które spokojnie toczy
swą nieuchronność nocy

ten błękit snów i pragnień
niejeden z nas odnajdzie
a niechby zaszedł za daleko
pewnie zostanie tam
pewnie zostanie sam

pod cudnym niebem jeszcze
każdy choć jedno miejsce
być może ma i chwilę
gdy godnie ją przeżyje

bo nieba co w marzeniach
spełnia się albo zmienia
skłonni jesteśmy szukać
do bram jego ciężkich pukać

spójrz gwiazdy matowieją
i niczym się nie mienią
zwykliśmy je zaklinać
i szczęście swoje mijać

bo w niebie z którego dotąd
nie wrócił nikt bo po co
wieczna sączy się struga
przyjemnej wiary w cuda" 



A po lirycznym wstępie, moje życzenia: CIESZMY SIĘ TYM CO ZOSTAŁO NAM DANE!

sobota, 22 grudnia 2012

Jak to jest???

... że im szczęśliwsi jesteśmy, tym trudniej jest nam znaleźć slowa, by to opisać...

Ciepło nie płynie z tych wszystkich przedmiotów, które wokół... nie z drzewka, nie ozdób, prezentów, miłych dźwięków kolęd.

Mijający rok nieźle mnie przetrenował w tej materii i nie ma nic bardziej cennego jak doświadczenie życia. Zanurzając w nim palec wiemy co nieco, ale dopiero wchodząc w nie po uszy, wiemy co jest najważniejsze. Nieustannie gubi nas powierzchowność. Wydaje nam się, że już nic nie zaskoczy, aż tu nagle wynurza się kolejna góra, pagórek. Wygoda podpowiada nam by ich unikać.
Nie róbmy tego, bo tak na prawdę to one nas kształtują...

Cieszę się, że czasem słyszę: " napisz coś, bo tyle wchodzę tutaj i nic nowego". To zachęca i powoduje, że wierzę, że niektórzy widzą tu coś więcej niż owcze bzdury i bzdurki. Albo, widzą je ale wiedzą, że w owczym świecie mają one sens i cel :)
A sens jest zdecydowanie większy, kiedy można go dzielić na dwoje, ucząc jeszcze, przy okazji Kulkę. Jego natomiast percepcja przekracza najśmielsze moje oczekiwania.

Poniżej Kulka w wydaniu przedszkolno-jasełkowym w roku 2012.

Patrząc na to zdjęcie zastanawiam się, czy aby na pewno F. nadal powinien być Kulką... ;) ale jest to silniejsze ode mnie.. ;)

środa, 21 listopada 2012

Jak Koziołek...

Ważnie wyrwany fragment dialogu:

"JA:  bo pecha przynoszę
ON: musi ci los w czymś innym wynagradzać
JA: hmm
niech pomyślę .. w czym..
ON: gdzieś musi być plus aby się bilansowało
JA: będę zatem szukala
ON: oby nie tak jak koziołek matołek, który szukał po świecie tego co jest bardzo blisko..." 


piątek, 2 listopada 2012

Make you feel my love...

Taki dziś dzień, że dopada melancholia.... rozrzewnienie...
Myśli same błądzą wokół pożegnań, strat... ale w sumie dają siłę kiedy patrzę wstecz.
Dają jeszcze więcej siły kiedy patrzę ile bliskich osób wokół. 

Sami dla siebie jesteśmy największymi przeszkodami, by iść dalej, wierząc w to co chcemy osiągnąć.





piątek, 19 października 2012

Cicho.

"Cicho, diabelnie cichuteńko
Samotność się zaczyna
Utkana niewidzialną ręką
Owija mnie materią miękką
Jak mróz Jak obłok snu Jak ciemność
Jak wielka peleryna
Chwytam za klamkę
I z każdą chwilą wciąż mniej pamiętam
Stopień po stopniu
Co to za droga i dokąd sięga
Skąd znam tę drogę?
I dokąd sięga?"

czwartek, 11 października 2012

by nie bać się jesieni...


 Wczesna jesień jest u nas prze prze prze piękna. 
Nie wierzę, że to piszę ale tak jest. 



Uśmiech wyzwala w nas energię.




Przyroda daje spokój i siłę.
Poczucie, że czas nie jest wrogiem, z którym mamy walczyć.
 

 Czas to życie.


 
Problemy nie znikają, ale starcie z nimi jest mniej bolesne kiedy ogrzać się można domowym ciepłem. 




 Dystans zyskujemy śmiejąc się z tego co nas przerasta.




I nawet jeśli się nie uda i złapiemy się w sieć...



 mamy siebie i szarlotkę ;)


A w tle śpiewa J. Cullum...

piątek, 21 września 2012

Sense of humour

      Post spowodowany przemyśleniami po "wykładzie" p.Zawadzkiej - ekranowej Superniani. Wybrałam się zaproszona i wyrwana z biegu. Usiadłam i zasłuchałam się w "Babce", która już nie była wystylizowaną panią w średnim wieku, z przyklejoną do twarzy miną moralizatorki. Pogadanka była kabaretem rodzicielskich zachowań, z którego każdy mógł wynieść to co potrzebował. Ale nie mam zamiaru płodzić tu recenzji. Zamierzam zacytować jeden z końcowych jej wniosków. Był wypowiedziany z pełną spontanicznością i brzmiał mniej więcej tak:

               " Kobiety często tracą całe swoje poczucie humoru i dystansu wraz z wydaleniem łożyska. A potem... potem... to mają taki ogromny dupościsk." 

     Jak już skończyłam się śmiać, pomyślałam... że to cud jakiś, bo ja nie wydaliłam tego humoru a jedynie przekazałam go Kulce. I jakie to szczęście, bo straciłabym tysiące cudownie beztroskich głupawek zamieniając je na teksty w stylu: "Przestań robić te głupie miny bo Ci język odpadnie". 
Zwykle sami sobie ten "dupościsk" narzucamy, zwykle mówimy że to dlatego że czasu nam brakuje. Ale potem, gdy oglądamy się wstecz nie widzimy nic poza jednym wielkim BRAKIEM CZASU :)

czwartek, 13 września 2012

Postpowakacyjny


Wróciłam,

Co prawda nieco dłużej mnie nie było niż zapowiadałam. Dziś wracam, do czego wręcz zmusił mnie mój wczorajszy dialog z Kulką. Zmusił, ponieważ był bardzo istotnym punktem w emocjonalno-uczuciowo-seksualnym dorastaniu mojego dziecka ;) Zaczynam:

F.: - Wiesz, zakochałem się w Wirginii teraz.
Ja: -....
    - A dlaczego się w niej zakochałeś?
F.: - yyy jak dlaczego?
Ja: - No co Ci się w niej spodobało, że się zakochałeś?
F.: - Jej włosy. Ma ładne włosy... i ... one tak ładnie pachną...
Ja: -AHA.  I przemierzam ulice autem dalej w ciszy.
F.: - Wiesz dziś udało mi się ją pocałować.
Ja: przemierzam ulice dalej.. nieco wolniej... w ciszy..
F.: Na religii ją pocałowałem.
Ja: Czemu akurat wtedy?
F.: Bo wtedy mi się dała. I Adasiowi też się udało.
Ja: To Adaś też jest w niej zakochany?
F.: No taak.
Ja: To masz konkurenta.
F.: Noooo mam. Muszę z nim walczyć.

I już wiem, że romantyczna z niego dusza. Muszą być długie blond włosy, rywal i walka :)  Tylko czemu na religii ??? :)

czwartek, 2 sierpnia 2012

WAKACJE

NIE MA MNIE.
NIE BĘDZIE CAŁEEEE 2 TYGODNIE.
NIE BĘDĘ ROBIŁA NICZEGO NA CO NIE MAM OCHOTY I CO NIE SPRAWI MI PRZYJEMNOŚCI.

AMEN.

czwartek, 26 lipca 2012

i NIC z tego nie ma

Nakreślę historię od początku.
Sąsiedzi. Wiek +/- 40. Synek 2 latka. Zawsze otwarte okno pokoju, w którym przebywają wieczorami.
Ja. Wracam do domu ok 21.30. Siadam na tarasie. Otwieram książkę. Popijam herbatę. I mimo, że udaję ich nieobecność to dialog jest ciągle słyszany. Staram się zwykle nie przyswajać treści. Ale tego wieczoru nie miałam szans.
Nagle sąsiadka woła małżonka po imieniu: " R...!!!, R....!!!, R...!!!". Po dłuższej chwili słychać - "No cooo" Ona: "Jezuuu ja się bałam, że coś Ci się stało a ty się znowu MODLISZ." 
I tu właśnie zamiast książki, zaczęłam przyswajać treść domowego "dialogu".
Sąsiadka: "No ile się można modlić no. No Ty się coraz więcej modlisz." Tu, najwyraźniej czując, że małżonek nadal się MODLI, zwróciła słowa do synka, w nadziei, że będzie kontrreakcja. "No ten tata się ciągle MODLI.... no modli... no ... no I NIC Z TEGO NIE MA" ... rozlega się dziecięce echo "nie ma, nie ma... modli .. modli" ...

no i myśli uciekły ku postawionej tezie... NIC nie ma ..???

Konik pokoleń


Tak, właśnie .. pokoleń. Bawi się Filipek, bawiłam się ja i bawili się kuzyni mojego taty.
Przeżył dzięki ś.p. Dziadkowi, który gdy tylko widział, że "zwierzę" jest nadmiernie eksploatowane dokonywał natychmiastowej aneksji. Zabawka lądowała w zabawkowym sanatorium - czyli na strychu jego domu :)

wtorek, 17 lipca 2012

A'la księgowa;)

No to się pochwalę nowymi oprawkami i poudaję yntelektualystke ;)


Gdzieś w bajce

zapewne spotkamy się ...

środa, 27 czerwca 2012

My wish...

"If tonight is all we have,
Then make the bed with sheets of glass,
Let's take it out for one last laugh,
Come on, come on.

If yesterday's is all we've got,

We tie our bones in one big knot,
Squeeze it out 'til every drop,
Is all gone, all gone, come on.

It's just a wind up dream,

So don't wake me up,
'Cause I like what I see,
When my eyes shut....
"

wtorek, 26 czerwca 2012

Parapety opite:)

Dziękuję wszystkim za bardzo fajny czas razem i skropienie domu odpowiednim, solidnym trunkiem :)



A potem był lampion szczęścia. Popłynął na fali szczęśliwych myśli baaardzo wysoko:



 No oprócz Waszej obecności, dziękuję jeszcze za piękne prezenty :)

poniedziałek, 25 czerwca 2012

To co gra mi w głowie..

to kawałek J.Bonamassy   (Mati dzięki :) .. i nie umiem go wyłączyć jadąc autem:
i tak wkółko
"I miss you, I hate you, 'Cuz I feel you,
I don't want to but I need you.
I miss you, I hate you, 'cuz I feel you,
I don't want to but I but I need you."..